Blíži sa najkrajší čas roka, kedy si oddýchneme a strávime čas v kruhu blízkych s hromadou dobrého j...
Globalne inwestowanie > lokalne inwestowanie
Jakie powinno być inwestowanie? Długoterminowe, bez emocji, proste… Konflikt na Ukrainie przypomniał o równie ważnym, o ile nie najważniejszym, przymiotniku – globalne! Polscy inwestorzy dotkliwie się o tym przekonali. Zarówno w ostatnich kilku tygodniach, jak i kilkunastu latach. W tym tekście pokazujemy, że za tymi słowami stoją liczby.
Co znajdziesz w tym wpisie?
- Co to jest tzw. home bias
- Jak rynki zareagowały na rosyjską inwazję na Ukrainę
- Dlaczego polski rynek mocno ucierpiał
- Jak reaguje złoty w sytuacjach globalnego niepokoju i co to oznacza dla klientów Finax
- Jak wyglądają wyniki inwestujących w polskie akcje i obligacje w porównaniu z inwestującymi globalnie
- Sięgamy po narzędzie „System Trader” Jacka Lemparta
- Jak wygląda globalna dywersyfikacja w portfelach Finax
! Pamiętaj, że inwestowanie wiąże się z ryzykiem. Mamy nadzieję, że po lekturze tego tekstu będziesz mógł lepiej je ocenić i identyfikować.
Dobre, bo polskie?
Rynek kapitałowy w Polsce miewa lepsze i gorsze okresy w swojej historii. Coraz lepiej rozumiemy, jak ważne jest myślenie o przyszłości i lokowanie swoich nadwyżek finansowych z myślą o niej. Wielu z nas słyszało o inwestowaniu czy nawet ma już swoje pierwsze doświadczenia w tym zakresie. Wciąż jednak mamy w tej dziedzinie wiele do osiągnięcia, a kwestie psychologii inwestowania dopiero przebijają się do ogólnej świadomości.
Jednym z przejawów dynamicznego rozwoju naszego rodzimego rynku kapitałowego jest ogromne przywiązanie przeciętnego, polskiego inwestora do lokowania swoich środków w instrumenty stworzone w kraju, przez Polskich dystrybutorów. Nie jest to nic niespodziewanego. W końcu dzięki temu realizujemy podstawową zasadę „inwestuj jedynie w to, co rozumiesz”. Warto jednak zadać sobie pytanie, „czy to na pewno dobry pomysł oraz zastanowić się przez moment, jaką przewagę daje nam takie myślenie, a także ile za nie płacimy.
źródło: Charles Schwab, Macrobond, World Federation of Exchanges, IMF, World Bank 10.02.2022r.
Nasz znajomy, rodzimy rynek
W pierwszej kolejności powinniśmy zastanowić się nieco nad nawykami statystycznego inwestora. W tym celu chciałem posłużyć się badaniem, które jest jednym z głównych powodów powstania niniejszego wpisu. Otóż na powyższym wykresie widzimy jak w różnych krajach lokowane są inwestycje oraz jak wiele z nich jest inwestowanych na „ich własnym podwórku”, a jak wiele za granicą. Spójrzmy na dwa rynki - Polskę oraz Stany Zjednoczone.
W przypadku naszego rodzimego rynku kapitałowego, 90% środków inwestowanych jest lokalnie. Większość krajów, które wyprzedzają nas w rankingu, to zamknięte i centralnie sterowane gospodarki. Z drugiej strony, w samych Stanach Zjednoczonych współczynnik lokalnych inwestycji oscyluje około 75%. Inwestorzy, dla których rynkiem pierwszego wyboru, rodzimym i dobrze znanym, jest największy rynek kapitałowy z ogromną historią, który na dodatek w ostatniej dekadzie notował świetne wyniki niemal w każdym roku, częściej niż my rezygnują ze „swojego” rynku na rzecz globalnej dywersyfikacji.
O faworyzowaniu rynków rodzimych przez wielu inwestorów wspominaliśmy już podczas podcastu z cyklu „Finax radzi”. Posługiwaliśmy się wtedy pojęciem „home bias”, które możemy przetłumaczyć luźno, w kontekście tematu inwestycji, jako postawę stronniczą i faworyzowanie rodzimego rynku kapitałowego. Taka finansowa „bliższa koszula ciału”. W efekcie, przejawia się działaniami inwestorów prowadzącymi do wybierania znanych i bliskich im rozwiązań. Kierujemy się bardzo prostą logiką - w końcu codziennie korzystam z mojej ulubionej stacji benzynowej, więc mogę kupić jej akcje na giełdzie. Śledzę najnowsze wydarzenia w polskim internecie, więc będę lepiej zorientowany w tym, co dzieje się na rynku i pozwoli mi to reagować na zmiany na polskiej giełdzie. Też tak masz?
W rzeczywistości jednak nie jesteśmy wcale lepiej poinformowani i nie dysponujemy większą, realną wiedzą na temat spółek notowanych na GPW niż moglibyśmy orientować się w sprawach np. giełdy w Nowym Jorku. Z pewnością natomiast nie będziemy lepiej poinformowani niż profesjonaliści, którzy mogą poświęcić całe dnie na wyszukiwanie informacji i nie będą mieć problemów z umówieniem spotkania z osobami zarządzającymi daną spółką. Przeciwnie, przekonanie o własnej nieomylności w tym względzie to kolejny przykład behawioralnej pułapki, którą zgotował nam mózg (więcej o pułapkach myślenia przeczytasz w książkach, które polecamy).
Bolesne wnioski z inwazji na Ukrainę
Powinniśmy wyciągać wnioski - najlepiej z darmowych lekcji, których udziela nam historia. Od dwóch miesięcy (w chwili tworzenia tego tekstu) trwa inwazja Rosji na Ukrainę. Odnoszą się do danych na poniższym wykresie możemy łatwo wywnioskować, jak wiele stracił przeciętny inwestor w Rosji, który niemalże cały swój kapitał inwestuje lokalnie.
Naturalnie, z perspektywy warszawskiego inwestora ostatnie tygodnie również nie należały do najbardziej udanych. Bliskość konfliktu zbrojnego, niepewności sytuacji geopolitycznej, uzależnienie niektórych segmentów rynku od naszych wschodnich sąsiadów, a także generalna słabość waluty spowodowały, że indeks WIG od początku roku spadł o 8% (byłoby dużo gorzej, gdyby nie 10% zwyżki w ciągu ostatniego miesiąca).
Czy powinniśmy przejmować się walutą?
Wielu z nas instynktownie zdaje sobie sprawę, że podjęcie decyzji o inwestowaniu za granicą wiąże się z generowaniem dodatkowego ryzyka walutowego. Oczywiście, słowo ryzyko brzmi mało przyjemnie i zawsze chcemy je minimalizować. Należy jednak podkreślić, że ryzyko to nic innego jak niepewność wyniku, a nie jego negatywny wpływ na nasz portfel inwestycyjny. Innymi słowy możemy zadać sobie pytanie: czy jest się czego bać?
Zmiany na rynku walutowym wpływają na wycenę naszego portfela, jeżeli tylko inwestujemy w innych walutach. Wpływ ten może być większy lub mniejszy, natomiast w ostatnich miesiącach zdecydowanie istotnym czynnikiem był kurs EUR/PLN, który ustanowił nowe rekordy. Jeżeli jednak przyjrzymy się nieco bliżej tej sprawie, okazuje się, że przy wyliczeniu współczynnika korelacji waluty z naszą giełdą, od początku 2012 roku, otrzymujemy wartość 0,35. Oznacza to słabą, dodatnią korelację. Co, tłumacząc na „język polski”, będzie przekładać się na podobne zmiany na walucie jak na głównym indeksie GPW. Ten sam kierunek, ale mniejsza siła - w uproszczeniu 1% zmian na WIG oznacza 0,35% zmian na kursie EUR/PLN. Żeby nadać tej informacji nieco kontekstu, dla porównania cena złota wyrażona w polskich złotych w tym samym okresie osiąga korelację rzędu 0,24. Możemy sobie wszyscy teraz przypomnieć ostatnią rozmowę z doradcą czy nagłówki gazet, które mówią o tym jak dobrze złoto powinno zabezpieczać nasz portfel przed spadkami.
Przyglądając się jednak ostatnim miesiącom nieco bardziej z perspektywy inwestorów Finax, trudno nie zauważyć, że nasza waluta reagowała znacznie bardziej nerwowo, osłabiając się znacznie względem euro. W związku z tym, że wszyscy nasi inwestorzy lokują swoje pieniądze w euro (portfele są dużo mocniej zdywersyfikowane walutowo, ale wartość poszczególnych ETF-ów wyrażana jest w unijnej walucie), możemy mówić tu paradoksalnie o bardzo korzystnym zjawisku, dzięki któremu wyniki portfeli Finax broniły się znacznie lepiej podczas spadków na rynkach. Skalę zjawiska możemy zobaczyć na poniższym wykresie:
O EUR/PLN jako przyjacielu polskiego inwestora pisaliśmy już wcześniej >>
Globalnie czy lokalnie?
Na pytanie “globalnie czy lokalnie?” staramy się odpowiadać od początku istnienia Finax. I zawsze odpowiadamy tak samo. Za globalnym inwestowaniem przemawiają także wyniki ostatnich lat:
Nie trzeba przeprowadzać dogłębnej analizy, żeby zobaczyć, jak bardzo „odstajemy” na tle popularnych rynków, i to pomimo pandemii. Ale spróbujmy.
Z pomocą przychodzi System Trader
Jacek Lempart, którego znacie już z oceny naszego rebalansingu, jako jeden z dwóch blogerów otrzymał od Finax pełny dostęp i wgląd do naszej strategii, założeń oraz algorytmu. Z tego powodu bardzo poważnie traktujemy wszystkie jego analizy i wyliczenia. Podzielił się ostatnio z nami interesującymi danymi, które pomogą lepiej zobrazować, jak Finax odnajduje się w perspektywie naszego rynku, a także powinny pomóc w odpowiedzi na pytanie, gdzie inwestować swoje środki.
Analiza przy użyciu narzędzi System Trader przeprowadzona została dogłębnie oraz wieloetapowo. W pierwszej kolejności należało odpowiedzieć na pytanie: na co może liczyć inwestor, który lokuje swoje środki w akcje, z wykorzystaniem jedynie giełdy w Warszawie.
Założenia przyjęte w analizie to po pierwsze, wykorzystanie dostępnych w Polsce narzędzi, a po drugie, inwestowanie zgodnie ze strategią Finax wraz z wykorzystaniem rebalansingu. Nie bierzemy pod uwagę kosztów prowizji maklerskich, co jeszcze poprawia uzyskane wyniki z punktu widzenia inwestora.
W pierwszym przypadku analizie poddany został portfel całkowicie akcyjny, zbudowany na podstawie dostępnych na GPW funduszy ETF, w takiej samej proporcji, w jakiej składowe WIG20, mWIG40 i sWIG80 zasilały indeks WIG w dniu analizy. Przyjęliśmy do analizy ETF-y, bo są dostępne dla każdego i jest to najbardziej optymalna metoda ze względu na niskie koszty.
W podejściu akcyjnym średnioroczny wynik w postaci 5,14% wygląda całkiem przyzwoicie i często zdajemy się odwoływać do takiego poziomu zysków rocznych, szczególnie jeżeli porównujemy się do lokat bankowych. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że maksymalne obsunięcie wynosiło 44,34% oraz odchylenie standardowe dla strategii wyniosło 13,92% - wartość tę można traktować jako miarę ryzyka lub zmienności, które powinny być jednym z podstawowych kryteriów branych pod uwagę w naszych inwestycjach i są ważniejsze od domniemanego zysku. Warto też podkreślić 1247 dni spadków w badanym okresie.
Następnym krokiem było wykorzystanie możliwości zakupu przez każdego z inwestorów obligacji w celu utworzenia bardziej zbalansowanego portfela. Podobnie jak poprzednio, do wyliczeń dodany został pasywnie zarządzany (modelowany, podobnie jak ETF-y na polskie akcje, które 12 lat temu przecież jeszcze nie istniały) fundusz obligacyjny oparty na indeksie TBSP. Cała analiza nie sięga dalej niż do 2010, bo nie da się wykonać wcześniejszych symulacji.
Proporcje portfela określone zostały na 60 do 40, co oznacza przewagę akcji, jednak dość konserwatywne podejście, odpowiada to również założeniom wielu aktywnie zarządzanych i znanych funduszy inwestycyjnych. Jest to także jeden z najpopularniejszych portfeli Finax. Jak wypadł taki polski 60/40? Średnioroczne wyniki były bardzo zbliżone do czysto akcyjnych, na poziomie 5,00%. Uzyskaliśmy jednak średnie odchylenie standardowe na poziomie 8,55%, co oznacza znacznie mniejszą zmienność całego portfela, a maksymalne obsunięcie wyniosło 25,8%. Jest to efekt jak najbardziej zgodny z założeniem, w którym obligacje w portfelu powinny ustabilizować jego wahania w czasie. Dzięki temu uzyskaliśmy również już “tylko” 1177 dni zamkniętych na minusie.
Z ciekawości, poprosiliśmy też Jacka o zastąpienie ETF TBSP popularnymi ostatnio 10-letnimi obligacjami skarbowymi, indeksowanymi o inflację. Wyniki okazały się niemal identyczne.
Przy tak przeprowadzonej analizie możemy już zacząć odpowiadać na postawione na początku wpisu pytanie. Oczywiście dla uproszczenia porównaliśmy wyniki strategii Finax, w tym samym okresie oraz z takim samym założeniem stosunku akcji do obligacji, czyli 60-40.
W pierwszej kolejności porównaliśmy strategię w euro. Wskaźniki, jakie otrzymaliśmy, to 7,97% średniorocznego zysku oraz 7,58% odchylenia standardowego. Co ważniejsze i ciekawsze, maksymalny spadek na tak skonstruowanym portfelu zmniejsza nam się z początkowego -44% lub –25% do –16,3%, a dni “na minusie” odnotujemy już 304, co daje czterokrotnie mniej stresu w badanym okresie.
Pamiętacie, jak pisaliśmy o „ryzyku walutowym”? To zobaczmy jego wpływ na wyniki takiego samego portfela, ale przeliczone na złote (czyli te, które najbardziej interesują inwestorów nad Wisłą).
Dla takiej samej analizy portfela z uwzględnieniem inwestowania w Polskich Złotych wskaźniki wynosiły odpowiednio 8,98% i 7,07%. Dodatkowo czas trwania spadków to już 215 i przekłada nam się to na 11 lat wzrostów i pokazuje, jak sytuacja z ostatnich bardzo zmiennych miesięcy przekłada się na długi termin inwestycji, innymi słowy jak bardzo inwestowanie środków w euro i z zaangażowaniem globalnym pomaga naszym inwestycjom.
Uwaga: Wszystkie dane związane z historycznym rozwojem portfeli Finax są modelowane i powstały na podstawie modelowania wstecznego danych. Metodę modelowania wyników historycznych opisaliśmy w artykule W jaki sposób przeprowadzamy modelowanie historycznych wyników portfeli Finax? Wyniki historyczne nie gwarantują przyszłych zwrotów, a inwestycja może przynieść stratę. Dowiedz się, jakie ryzyko podejmujesz, inwestując. Wyniki bazują na notowaniach EUR i są przeliczone na PLN według kursów spot EUR-PLN (źródło: Bloomberg). Pamiętaj o ryzyku walutowym, ponieważ wyniki Finax wyrażone w PLN zależą także od wahań kursów walut wobec złotego, który może zwiększać lub zmniejszać wynik z inwestycji.
Dokładne omówienie wyników możecie też zobaczyć i posłuchać w rozmowie Przemka Barankiewicza z Jackiem Lempartem:
Globalna dywersyfikacja portfela
Wszystkie powyższe dane sugerują, że pod względem wyników, przy takich samych założeniach, dla inwestorów w Polsce najbardziej racjonalnym wyborem będzie inwestowanie w pasywny portfel, zarządzany przez robodoradcę Finax i nie przejmowanie się walutą, w której inwestujemy. Co kompletnie zaskakujące, dzięki takiemu podejściu będziemy mogli również zmniejszyć przeciętne ryzyko naszego portfela, zarówno pod względem samej jego zmienności, jak i w szerszym ujęciu. Dla przypomnienia, strategie Finax oznaczają zakup ponad 7000 akcji oraz 5000 obligacji emitowanych przez spółki w 92 krajach rozmieszczonych na całym świecie. Można to nazwać całkiem przyzwoitą dywersyfikacją, prawda?
Wiemy, że okres analizy nie jest długi, a sytuacja może się zmienić, ale lepszej odpowiedzi na pytanie „globalnie czy lokalnie?” nie znaleźliśmy. Zdaje się, że odpowiedź nasuwa się sama. Zwłaszcza, jeżeli poza zyskami interesujemy się bezpieczeństwem swojego portfela, co może być szczególnie ważne w nadchodzących latach, w których wszyscy spodziewamy się przede wszystkim zmienności.
O wynikach badania rozmawialiśmy też bezpośrednio z Jackiem Lempartem