Najnovšie
Náročnosť

Co sprawia, że akcje drożeją

Dlaczego akcje dla większości z nas są najlepszym narzędziem do budowania majątku? Główny powód jest prosty. W długiej perspektywie ich ceny - jako koszyk zdywersyfikowanych akcji, czyli rynek – systematycznie rosną. Wiele osób kwestionuje ten potencjał do wzrostu. Przyjrzyjmy się zatem, co stoi za długoterminowym wzrostem kursów.

Co sprawia, że akcje drożeją | Finax.eu

Autorem artykułu jest Vladimir Jurik, agent inwestycyjny w Finax i bloger finansowy, twórca świetnego projektu edukacyjnego „Money is Time”.

Akcje stale drożeją. Działa to w długim okresie, przez dziesiątki lat.

Źródło: Macrotrends

Pomimo to istnieją jednak ludzie, którzy uważają, że to oszustwo. Schemat Ponziego. Kasyno, w którym tylko nieliczni wygrywają, a reszta traci dorobek życia. Wszystkim manipulują banki centralne i ich złe pieniądze. Gdyby nie dodruk pustej waluty, dług publiczny, wyzysk i nadużywanie władzy, wszystko zawaliłoby się jak domek z kart.

Oczywiście, akcje nie rosną każdego dnia, każdego miesiąca, każdego roku czy nawet w ciągu każdych pięciu lat. Ale myślenie, że zyski na giełdzie są nierealne, wymyślone, zmanipulowane, że jest to jedna wielka bańka, jest - mówiąc delikatnie - znaczącym niedoinformowaniem.

Przyjrzyjmy się zatem faktom.

Czy to wszystko jest oszustwem?

Główną motywacją inwestorów do zakupu akcji jest (na potrzeby tego akapitu dodam słowo "rzekomo") partycypacja w zyskach firm. A im wyższe oczekiwane zyski, tym więcej inwestorzy są skłonni zapłacić (ponownie, na potrzeby tego akapitu dodam "teoretycznie") za dane akcje.

W swojej książce pt. „Don't Count on It”, założyciel firmy Vanguard i pionier inwestowania indeksowego, John C. Bogle mówi o trzech czynnikach napędzających wzrost cen akcji:

Oczekiwany zwrot = bieżąca stopa dywidendy + wzrost rentowności + zmiana wskaźnika P/E

To prosta formuła, ale historycznie działa całkiem dobrze.

Ale co właściwie oznacza wskaźnik P/E? W najprostszych słowach, jest to stosunek ceny akcji (P od „Price”) do zysku na akcję (E od „Earnings”). Im więcej inwestorzy są skłonni zapłacić za 1 dolar czy 1 złoty zysku danej spółki, tym wyższy jest wskaźnik P/E.

Gdyby prawdą było, że wzrost cen akcji jest nieuzasadniony, a ludzie po prostu wpompowują w nie pieniądze w nadziei, że sprzedadzą je później jakiemuś większemu głupcowi po jeszcze wyższej cenie, wskaźnik ten rósłby w długim okresie. I rósłby w tym samym tempie, w jakim akcje rosną w długim terminie.

Czy to prawda?


Źródło. A. Damodaran

Wykres pokazuje, że ewolucja P/E praktycznie nie wykazuje trendu, choć nieznacznie rośnie. Średnia wartość od 1960 r. wynosiła 17, natomiast średnia za ostatnie 25 lat to 20. W 2023 r. osiągnęliśmy poziom 21,7, czyli znacznie powyżej długoterminowej średniej.

Odnieśmy jednak kształtowanie się wskaźnika P/E do wzrostu akcji (oba szeregi czasowe są znormalizowane do poziomu z 1960 r.):

Źródło. A. Damodaran

Myślę, że możemy z dość dużą dozą pewności stwierdzić, że wzrost indeksu S&P 500 jest tylko marginalnie powiązany ze wzrostem wskaźnika P/E, a zatem P/E nie jest głównym czynnikiem napędzającym jego wzrost.

Nie jest to więc oszustwo. Ale z jakiego powodu akcje wciąż rosną?

Czy stoją za tym dywidendy?

Jako drugi czynnik Bogle wymienia dywidendy, czyli realną gotówkę wypłacaną akcjonariuszom. I ma to sens - jeśli inwestujemy w celu osiągnięcia zysku, niewiele rzeczy jest lepszych niż "świeża gotówka", którą dostajemy do ręki (na nasze konto).

Co mówią nam dane?

Źródło. A. Damodaran

Wykres pokazuje dość silną korelację między wzrostem dywidendy, a wzrostem cen akcji. Zwłaszcza do 1993 r., po którym związek ten nieco się rozluźnił.

Powodem tej przerwy jest fakt, że w latach 1993-1994 wskaźnik wypłat (tj. procent zysków wypłacanych inwestorom w formie dywidend) znacznie spadł. Jednak dywidenda, choć bardziej stabilna niż zyski, jest mimo to dalej ściśle z nimi związana - jeśli firma nie ma zysków i nie ma przepływu środków pieniężnych, nie ma gotówki do wypłaty i nie ma możliwości otrzymania dywidendy.

Dlatego dywidendy, jako motor wzrostu cen akcji, działają całkiem dobrze nawet teraz.

Ale mamy jednak coś lepszego.

Głównym powodem wzrostu cen akcji jest wzrost zysków

Wspomniałem o tym powyżej w odniesieniu do dywidend, ale dla pewności spójrzmy również na ostatni czynnik, o którym wspomina John C. Bogle - wzrost zysków (czasem jeden obraz wart jest 1000 słów):

Źródło. A. Damodaran

Widzimy dość wyraźnie, że wzrost zysków najlepiej opisuje wzrost cen akcji. I nie musimy tylko patrzeć - korelacja, czyli wskaźnik współzależności pomiędzy dwoma wartościami, wynosi w tym przypadku 0,975!

Oczywiście nie jest to idealne rozwiązanie - czasami ceny rosną szybciej, a czasami wolniej niż rentowność. Różnice można przypisać emocjom, które towarzyszą inwestorom - znanemu strachowi i chciwości.

Dane te powinny być wystarczające, aby uspokoić każdego inwestora długoterminowego - rynki akcji nie są ani kasynem, ani schematem Ponziego. Najlepszym wyjaśnieniem, dlaczego akcje rosną, jest to, że wraz ze wzrostem ceny akcji, rosną także zyski poszczególnych spółek.

Začnite investovať už dnes 

 

Oczywiście w krótkim okresie ceny zawsze będą znacznie bardziej zmienne niż kształtowanie się rentowności. W rzeczywistości w grę wchodzi znacznie więcej czynników.

Na dłuższą metę fundamenty, a mianowicie rentowność, zawsze przeważają.

Od początku roku kilkukrotnie spotkałem się ze stwierdzeniem, że akcje może i rosną, ale ten wzrost napędzają tylko trzy (lub jedna, lub cztery, są różne wersje) spółki, a to bardzo zły znak.

Wartość Nvidii wzrosła o 87% od początku roku (wszystko w USD). Wow! Czy to zrównoważony wzrost? Prawdopodobnie, nie.

Wartość Mety wzrosła o 45% od początku roku. Wow! Czy to zrównoważony wzrost? Również, zapewne nie.

Wartość Netflixa wzrosła o 25% od początku roku. Amazona o 16%. Microsoftu o 9%.

Cały indeks S&P 500 wzrósł od początku roku o 8%. Ale czy to zasługa wyłącznie powyższych pięciu firm? A może „Wielkiej Siódemki”?

Nie. Zdecydowanie nie. To popularna, ale błędna narracja.

Źródło. Charlie Bilello

Wartość Costco (coś na kształt amerykańskiego Lidla) wzrosła o 10% od początku roku i to po przyzwoitej korekcie. Wartość Eli Lilly (amerykański producent leków) skoczyła aż o 27% od początku roku!

Jeszcze lepszym przykładem jest wersja indeksu S&P 500, w której wszystkie firmy mają równą wagę. Od początku roku przyniósł on zwrot 5% . Mniej niż indeks ważony kapitalizacją rynkową, ale o niewiele. To pokazuje, że wzrost nie jest tylko kwestią kilku wybranych firm.

I nie dotyczy to tylko dużych przedsiębiorstw. Amerykańskie spółki o średniej kapitalizacji (S&P 500 Mid Cap 400) zyskały od początku roku prawie 6%.

Duże europejskie spółki są na plusie o 5,15%. Japońskie akcje są w tym roku na plusie o ponad 8%!

Małe spółki i rynki wschodzące (gdzie Chiny są największym problemem, inne rynki radzą sobie dobrze) również wypadają całkiem nieźle, choć nie aż tak dobrze.

Obecny wzrost na rynkach akcji nie jest zatem wyłączną domeną kilku modnych marek. Dotyczy ona bardzo szerokiej i rosnącej liczby pojedynczych spółek, ale także różnych segmentów (określamy to mianem “szerokości rynku”).

Głównym motorem są rosnące zyski. Jest to historycznie pozytywny sygnał dla wzrostu cen akcji.

Mówimy tylko o prawdopodobieństwie i nikt niczego nie gwarantuje. Czy może nastąpić korekta? Oczywiście. Może rynek niedźwiedzia? To też. Czy Nvidia jest przeceniona? Bardzo prawdopodobne, że tak.

Ale globalne rynki akcji są w bardzo dobrej kondycji i jeśli wystarczająco dywersyfikujesz swój portfel i masz dobrze ustaloną strategię, adekwatną do doświadczenia i gotowości do podejmowania ryzyka (zmienności), nie ma powodu do paniki i podejmowania nierozsądnych decyzji dotyczących Twojego portfela.

Radi vám poradíme!
Naplánuj si hovor
phone-icon